Szereg moich pism, jakie skierowałem do Prokuratora generalnego A. Seremeta ten przekazał bądź do Ministerstwa Sprawiedliwości bądź do prezes Sądu Rejonowego w Siedlcach w słowach, że przesyła im moją „skargę”. Los tych dokumentów kończył się formułką, jaką dostawałem od Agnieszki Tomasiewicz-Celńskiej. Jest ona wiceprezesem sadu. Ona z reguły mi odpowiadała po tym, gdy zarzuciłem Iwonie Więckiewicz łamanie zakazów ustawowych podejmowania czynności w sprawach dotyczących współmałżonka. Właściwie tylko Tomasiewicz-Celińska odpisywała na pisma kierowane do Seremeta. Formułka była jedna: sędzia jest niezawisły.
W porządku. Sędzia jest niezawisły. Lecz tylko nominalnie. Niestety w sprawach moich sędzia pomylił niezawisłość z samowolą. Wedle Ustawodawcy bowiem sędzia jest w pełni zawisły od jego przepisów. Nie w moim wypadku jednak. Jestem sądzony nie wedle przepisów prawa lecz wedle widzimisie sędziego. Nie a przepisów prawa dla wydawanych zarządzeń. Siedlce słyną z tego, że tu proces odbywa się wedle przepisów sędziego. Sam sobie sterem żeglarzem i okrętem taki sędzia. Nie dotyczy to wszystkich mam też znajomych wśród siedleckich sędziów. Powiedział mi: „Żebyś ty wiedział co oni wyprawiają”. Oni. Kto? Co „wyprawiają”? Mówił o innych sędziach w Siedlcach. O tym, co ci seidowie wyprawiają – jak postanawiają wbrew faktom, dowodom i przepisom prawa. Normą w procesach tych sędziów jest na przykład sytuacja „równego traktowania stron” – wnioski dowodowe jednej trony zostają wszystkie przyjęte – wnioski drugiej strony wszystkie odrzucone. Jakiś adwokat z Warszawy wprost oniemiał co się tu dzieje. Wprost pytał, co to za ludzie są! Szczegóły personalne opisze innym razem. Podam przykłady jak wyrokują sędziowie wbrew przepisom Ustawodawcy, jak odrzucają wnioski dowodowe, jak realizują swoja koncepcję procesu. Podam konkretnych sędziów i ich decyzje. Jedna orzekła nawet, żem zdrów jak ryba, bo pojechałem taksówką do Biura Podawczego prokuratury. Lekarz zaś podejrzewł mozliwośc nowotworu nerek. Tym się ten sedzia różni od uczciwego człowieka.
Seremet wysyłał moje pisma tak, że trafiły w końcu na biurko Iwony Więckiewicz. Kończyły formułką, że sędzia jest niezawisły. Pamiętam, że jedno pismo, które Seremet określił jako „skarga” Iwona Więckiewicz potraktowała jako „wniosek o wyłączenie sędziego”. Żadnego wniosku nie złożyłem. Kompletne widzimisie prezesa sadu. Zareagowałem wówczas, że skoro Seremet – a w końcu głupi nie jest – potraktował pismo jako skargę to dlaczego Więckiewicz nie przykazała pisma tam, gdzie powinna tj. do Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego sędziów Okręgu Siedleckiego? No właśnie. Dlaczego? Bo bardzo kłopotliwe byłoby takie naginanie prawa, by wybronić sędzię od zarzutów postawionych w piśmie. W piśmie, które Seremet uznał za skargę. Tak swoja „niezawisłość” na posadzie prezesa rozumie Iwona Więckiewicz – ze skargi robi wniosek o wyłączenie sędziego, by skarga nie trafiła do Rzecznika Dyscyplinarnego. Czy dba o dobro wymiaru sprawiedliwości jako prezes? Wątpię a nawet twierdzę, że nie. Dokument, który otrzymała od Seremeta nie był wnioskiem o wyłączenie sędziego. Ale to nie jest jednostkowy wypadek. W sprawie tej chodziło o sędzizę Żyłke-Kalicą. Złożyłem niegdyś skargę na dwóch lekarzy powodu złamania tajemnicy sądowej i lekarskiej. Co zrobiła prezes sądu? Wysłała do akt sprawy i nigdy skarga nie została rozpatrzona. Do dnia dzisiejszego. Skarga z roku 2012. Dla dobra wymiaru sprawiedliwości? Nie! Dla prywatnego interesu dwóch lekarzy.
Po różnych doświadczeniach stwierdzam, że niezawisłość sędziego to mit. Pusta formułka, za którą kryją się wszelkie nadużycia prawa. Sędzia bowiem niejeden uznał się niezawisły także od ustawodawcy i wyrokuje wedle siebie a nie przepisów prawa. Kim jest taki sędzia? To on jest zagrożenieniem dla praworządności w Poslce. On jest zagrożeniem dla naszego Państwa.