Media donoszą że "Alarmy bombowe w całej Polsce". Akurat byłem rano w Sądzie Rejonowym w Siedlcach. Gdyby nie informacja strażnika, że sąd jest zamknięty w ogóle bym się nie zorientował o zagrożeniu, jakie zaistniało. Wchodzę rano do Sadu Okręgowego w Siedlcach będącego w jednym budynku razem z Sądem rejonowym w Siedlcach. Sąd Okręgowy z wejściem od ul Sądowej byl otwarty. Sąd Rejonowy w tym samym gmachu z wejściem od ul. Świrskiego był zamknięty. Drzwi w korytarzu pomiędzy obydwoma sądami były także zamknięte. Normalnie przez nie przechodzę gdy idę z jednego sadu do drugiego. Strażnik mnie zatrzymał i mówi, ze tam jest alarm bombowy. To jak to? Jeden budynek i tylko w połówce alaram? Dziwne środki bezpieczeństwa zastosowano. Budynek jeden połączony a zamknięto polówkę. A jakby bomba wybuchła to Sad Okręgowy chroniły szklane drzwi? A co z ludźmi? Szklane drzwi miały ochronic ofiary? Rozmawiałem z ludźmi wchodzącymi do sądu i tłoczącymi się przed sądem. Nie było żadnego kordonu bezpieczeństwa ani oznaczeń o niebezpieczeństwie. A jakby bomba wybuchła to gruz by im na głowy stojących interesantów pospadał? A kto później by odszkodowania płacił? Pewnie nikt. Sąd nie stwierdziłby związku bezpośredniego i obwinił petentów stojących pod drzwiami. Pracownicy tak samo. Byli zbulwersowani, że policjanci sprawdzają zagrożenie bombowe a oni sa na stanowiskach pracy. Dziwne. Nie chodzi o realność zagrożenia bombowego. Może go nie było. Chodzi tylko o to jak się traktuje kwestię bezpieczeństwa ludzi. No nie każdy petent siedzi za pancernymi drzwiami jak prezes to tu to tam... No cóż... Mnie wedle Sądu Okręgowego przed bombą chroniły szkalne drzwi...